wtorek, 11 lutego 2020

Kosz Mojżesza

Tak się składa, że niedługo zostanę  po raz drugi prababcią i zostałam zobowiązana do wyszydełkowania tak ostatnio popularnego kosza Mojżesza.
Zadanie nie było łatwe, bo pierwszy raz przyszło mi się zmierzyć z tak dużym projektem, a ponadto nigdy dotychczas nie wykorzystywałam w szydełkowaniu spaghetti, które nie dość, że grube to na dodatek bardzo nierówne i szydełka w rozmiarze 10 mm. Przyznam się, że pomimo, że kosz skończyłam kilka dni temu to do dziś bolą mnie ręce.  Mało tego musiałam w trakcie, po dwu dniach przerwać pracę na kilka dni, bo obawiałam się, że nabawiłam się zespołu cieśni nadgarstka. Na szczęście ręce wypoczęły i mogły działać dalej. A to efekt mojej kilkudniowej pracy :







9 komentarzy:

  1. Świetna robota :-) Piękny prezent dla nowego członka rodziny

    OdpowiedzUsuń
  2. Super kosz!
    Fajnie być prababcią i jeszcze móc zrobić taki prezent:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ninko, tylko kilka dni? Naprawdę podziwiam, piękny kosz. Maluchowi będzie w nim dobrze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka nadzieję. Tym bardziej,że robiony był z sercem i empatią

      Usuń
  4. Cudowna rzecz.Ciężka praca ale efekt wow.Super prababcia

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj faktycznie ciężka,ale ja też zadowolona jestem z efektu. Ktos powie można kupić może ładniejszy. Ale ile radości daje własne wykonanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała robota! :)
    Piękny kosz i niech dobrze służy. :)
    Nie dziwię się, że wystąpił ból, bo robota nie lekka, choć przyjemna ze względu na przeznaczenie.
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  7. Grubą włóczką źle sie dzierga, dlatego podziwiam za wytrwałość, kosz zachwyca:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Splocik,Renata miło mi że doceniacie wysiłek. Tak to całkiem inny sposob posługiwania się szydełkiem.Pracuje cała dłoń i przedramie

    OdpowiedzUsuń

Ślicznie dziękuję za odwiedziny i komentarz - Nina