W ferworze przedświątecznej krzątaniny tj sprzątania, pieczenia i pichcenia mój kręgosłup domagał się, co jakiś czas zwolnienia tempa i posadzenia go na fotel w celu odciążenia. A że cierpię na " zespół niespokojnych rąk" ( wiem nie ma takiej jednostki chorobowej ) i nie mogą dłużej niż kilka minut pozostawać bez ruchu, dlatego musiałam im dać jakieś zajecie. Padło na szydełko.
Jakiś czas temu kupiłam wędliniarski sznurek bawełniany o grubości 5 mm, więc postanowiłam wypróbować jak będzie z niego wyglądał szydełkowy koszyk, do wykorzystania na przechowywanie różnych podręcznych rzeczy, aby się nie plątały po szafkach, szufladkach itp. Powstały takie oto dwa pojemniki-koszyki.
Jeden z nich, ten większy, powędrował do wnuczki z przeznaczeniem na drobiazgi typu kremy, pudry i tp kosmetyki dla jej małej córeczki, a mojej prawnuczki. Jak wiem, sprawdza się w łazience wyśmienicie przy przewijaku. A ponieważ jest z czystej bawełny, więc będzie go łatwo utrzymać w czystości piorąc w pralce co jakiś czas.
Drugi powędrował do zaprzyjaźnionej blogowiczki, gdzie znalazł zastosowanie jako tymczasowa przechowalnia nici i robótki, w trakcie jej wykonywania.
A teraz przy okazji jak jestem przy szydełku.
Jakiś czas temu dla wygody koleżanek i znajomych, które upierają się przy zdejmowaniu obuwia w trakcie odwiedzin u mnie, choć nie ma takiej potrzeby, wykonałam na szydełku takie paputki. Wygodne, chronią stopy i higieniczne, bo można prać.